Jeśli przygotowany przez posłów PiS projekt ustawy o Łódzkim Uniwersytecie Medycznym wejdzie w życie, szef MON będzie miał prawo narzucić swoich kandydatów na dziekana i prodziekanów Wydziału Wojskowo-Lekarskiego. Antoni Macierewicz miałby także wskazywać jednego z prorektorów łódzkiej uczelni, a obecne władze tego wydziału zostałyby odwołane przed końcem kadencji.

Środowisko akademickie protestuje przeciw takim zmianom, uznając je za “niedopuszczalne i niczym nieuzasadnione”. Posłowie PiS, którzy podpisali się pod projektem o sprawie chcą rozmawiać “po wakacjach”. Opozycja podkreśla, że projekt jest “stalinizmem w czystej postaci”, bo do tej pory władze Uniwersytetu wybierali w pełni autonomicznie przedstawiciele uczelni. To środowisko akademickie wskazywało, kto zasiądzie we władzach. Tak było także w przypadku Uniwersytetu Medycznego, który kształci zarówno lekarzy, jak lekarzy-oficerów, studiujących na wydziale wojskowo-lekarskim.

Reklamy

Uczelnie, które dostarczają medyków do wojska wciąż pozostają placówkami cywilnymi, choć minister obrony uczestniczy w procesie wyboru ich władz. Zgodnie z ustawą o szkolnictwie wyższym z 2005 roku, “prorektora właściwego do spraw realizacji zadań uczelni wojskowej jako jednostki wojskowej wyznacza Minister Obrony Narodowej na wniosek rektora”.

W projekcie posłów PiS pojawia się całkowicie odwrotna idea – prorektora takiej uczelni, piątego obok czterech już powołanych, wyznaczałby rektor – na wniosek ministra. Czyli, to Antoni Macierewicz byłby tą osobą decydującą, kto wejdzie do władz uczelni. Co istotne, wejście w życie pisowskiego projektu skutkowałoby tym, że obecne władze wydziału wojskowo-lekarskiego, mające określone prawem kadencje, zostałyby odwołane.

“To jest zamach na autonomię uczelni, to samo, co zrobili przy ustawie o instytutach badawczych” – powiedziała w rozmowie z Onetem posłanka Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer, łodzianka związana ze środowiskiem akademickim, wcześniej wykładowca na wyższej uczelni. – “Wracają lata 50., to jest stalinizm w czystej postaci! Minister nauki Jarosław Gowin zapewniał nas, że zrobi wszystko, by zachować dużą autonomię władz uczelni, ale miał swoje obawy. Powiem szczerze, martwił się, co zostanie z jego propozycji po tym, jak przy jego projektach zaczną majstrować koledzy z PiS-u. A co może zostać, pokazuje właśnie ten projekt ustawy o Uniwersytecie Medycznym.”

Stowarzyszenia naukowców już oceniły projekt ustawy dotyczący Uniwersytetu Medycznego. Oceny są wyjątkowo krytyczne. Dwie trafiły już do sejmu.

Władze Uniwersytetu Medycznego na razie nie chcą oceniać poselskiego projektu, dotyczącego ich uczelni. A politycy PiS o sprawie chcą rozmawiać po wakacjach.

Źródło: Onet

Poprzedni artykułAfera z rozporządzeniem Szydło. Będą mogli zatrudniać na stanowiskach kierowniczych ludzi bez doświadczenia.
Następny artykułSzefernaker w opałach. Internet przeciwko PiS