“Nie ma co ryzykować”- internet krytykuje słowa Macierewicza.

Falę krytyki wywołały słowa Antoniego Macierewicza skierowane do podległych mu żołnierzy, którzy przyjechali pomagać w usuwaniu skutków ostatnich nawałnic.

Rząd z pomocą poszkodowanym w nawałnicach ruszył dopiero po 4 dniach. Brak pomocy wojska skrytykowali niemal wszyscy w Polsce. Teraz do sieci wyciekło nagranie, na którym widać spotkanie Antoniego Macierewicza z żołnierzami, którzy przyjechali do najbardziej poszkodowanej miejscowości – Rytel. Szef MON przybył, by skontrolować działania wojska. Czy był świadom obecności kamery?

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


– Ale uważajcie przede wszystkim, naprawdę, nie ma tutaj co ryzykować – powiedział Antoni Macierewicz do żołnierzy. Film z tą wypowiedzią zamieścił w internecie fotograf i operator Rafał Wojczal, który publikację opatrzył osobistym komentarzem:

“…Ale uważajcie przede wszystkim, naprawdę, nie ma tutaj co ryzykować…” – Minister Macierewicz do żołnierzy, którzy przed chwilą dostali opierdziel od dowódcy za to, że siedzą na górze PTSa w momencie gdy przyjechał do nich sam Minister Obrony Narodowej.
Swoją drogą żołnierze odpalili 2 z 3 PTSów i zaczęli nimi jeździć i pływać w kółko dopiero w momencie jak się skumali, że idzie do nich minister. Wcześniej, raczej leniwie przeciągnęli kilka drzew w drożnym korycie rzeki. Niecałe 200 metrów dalej jest zakole rzeki, które jest totalnie zawalone drzewami i tam piętrzy się woda(mam zdjęcia). Obstawiam, że wynika to z rozkazów lub ich braku, a przede wszystkim z symbolicznej obecności wojska w okolicy miejscowości Rytel. Byłem tam wczoraj cały dzień i widziałem w lesie jedną pracującą wojskową koparkę, jedną pracującą ciężarówkę(która podobno później się zakopała) i kilkunastu żołnierzy, którzy spędzili dzień na polance pilnując sprzętu. Raz na jakiś czas PTSy były odpalane i wjeżdżano nimi do rzeki w miejscu, które jak wcześniej wspomniałem, absolutnie nie wymagało ich obecności.

Słowa ministra obrony narodowej spotkały się z krytyczną reakcją. Internauci pytali: To kto ma ryzykować?”

O tym jak wygląda pomoc wojska dla Rytla pisali też inni internauci, którzy rozmiar klęski widzieli na własne oczy. Jednym z nich jest gdynianin, który przyjechał z własnej woli, aby nieść pomoc. Zaszokowało go to, że wojskowi, którzy dotarli już wówczas na miejsce, początkowo nie pracowali albo w ogóle, albo minimalnymi siłami. Praca pełną parą ruszyła, gdy obok pojawiła się kolumna VIP-ów.

Źródło: Facebook