“Państwo jedną ustawą zniszczy za chwilę blisko 50 tys. miejsc pracy i dorobek życia kilku tysięcy przedsiębiorców.” – Mówi specjalista z branży rolnej Jacek Hecht w rozmowie z portalem wPunkt. To jego komentarz na temat nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt, która jesienią ma trafić pod obrady sejmu.

Jak donosi serwis topagrar.pl nowa wersja nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt juz teraz krąży wśród parlamentarzystów. Przygotował ją ponadpartyjny Parlamentarny Zespół Przyjaciół Zwierząt, któremu przewodniczy Paweł Suski z Platformy Obywatelskiej. Klub PO nie wyraził zgody na jego złożenie do laski marszałkowskiej, więc sprawę przejęli w swoje ręce politycy Prawa i Sprawiedliwości. Krzysztof Czabański (PiS) złożył deklarację, że we wrześniu ustawa zostanie złożona w Sejmie. Główne zmiany jakie wprowadza ustawa to między innymi: zakaz uboju rytualnego, zakaz hodowli zwierząt futerkowych, psy tylko w kojcach, czy też obowiązkowe ich czipowanie. Portal “wPunkt” spytał Jacka Hechta, specjalistę z branży rolnej, co sądzi na temat proponowanych zmian. Hecht nie zostawił na nowelizacji suchej nitki. Zwrócił uwagę, że Polska jest na trzecim miejscu na świecie w hodowli zwierząt futerkowych, a jednak “nie ustają inicjatywy mające na celu zniszczenie tej gałęzi przemysłu rolnego.” Stwierdził, że “ustawa likwidująca (de facto) cały biznes futerkowy, a mająca trafić do sejmu już we wrześniu, jest popierana zarówno przez promujących zwyczajowo interesy innych państw polityków PO, ale też, o zgrozo, przez posłów PiS!” Jego zdaniem wprowadzenie ustawy w życie to “bandytyzm w majestacie prawa. Bo jak inaczej nazwać państwo, które jedną ustawą zniszczy za chwilę blisko 50 tys. miejsc pracy i dorobek życia kilku tysięcy przedsiębiorców?! Kto zwróci tym ludziom dziesiątki milionów złotych, które przez ostatnie kilka lat zainwestowali w swoje hodowle?” – pyta Hecht i stwierdza, że sprawa ma drugie dno, bo hodowla zwierząt na futra ma się doskonale w innych krajach, a w Polsce trwa “zmasowana kampania w kierunku jej zakazu! Nie trudno o podejrzenia, że naszym posłom ktoś usilnie „pomaga” mieć takie, a nie inne zdanie na temat przyszłości hodowli futerkowych w Polsce.”  Hecht zwrócił tez uwagę, że hodowla zwierząt futerkowych to “bodajże JEDYNA gałąź rolnictwa, która NIE JEST DOTOWANA przez państwo, mało tego, przynosi spore dochody, a zatem i wymierne wpływy podatkowe do budżetu, ZUS-u, czy NFZ!”

Reklamy

Źródło: topagrar.pl, wPunkt

Poprzedni artykułKolejna wpadka MON. Moneta na cześć… Misiewicza
Następny artykułGigantyczna wpadka ABW. Nie znają geografii Polski