Policjanci nie chcą ochraniać miesięcznic Kaczyńskiego. Czują się tam jak ZOMO

Śląscy policjanci nie chcą jeździć na miesięcznice. “Czuliśmy się tam jak zomowcy” – cytuje wypowiedź jednego z nich katowicka Gazeta Wyborcza.

Od czerwca do zabezpieczania miesięcznic smoleńskich oddelegowano 625 policjantów oraz 92 radiowozy z garnizonu śląskiego. Niechęć funkcjonariuszy do udziału w tych wydarzeniach jest tak wielka, że dowódcy muszą rotować oddziałami, aby do stolicy nie musieli jeździć ci sami ludzie.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Pierwsze miesięcznice smoleńskie zabezpieczało zaledwie kilkudziesięciu policjantów. Jednak po przejęciu władzy przez PiS z miesiąca na miesiąc zwiększała się liczba mundurowych oddelegowanych do pilnowania porządku podczas zgromadzenia. W czerwcu było ich nawet 1800! Komenda stołeczna musi więc ściągać posiłki z całego kraju.

“Policjanci z Warszawy zabezpieczają każdego roku największą liczbę zgromadzeń oraz manifestacji. Taka sytuacja może generować znaczną liczbę nadgodzin, więc aby temu zapobiec, a jednocześnie zapewnić bezpieczeństwo uczestnikom zgromadzeń, niezbędne jest zaangażowanie policjantów innych garnizonów” – wyjaśnia aspirant Mariusz Mrozek z biura prasowego Komendy Stołecznej Policji. Dlatego od czerwca na zabezpieczenie miesięcznic smoleńskich jeżdżą także policjanci z województwa śląskiego.

“Wyjeżdżamy dzień wcześniej, śpimy w Centrum Szkolenia Policji w Legionowie, potem cały dzień spędzamy na ulicach Warszawy i dopiero następnego dnia wracamy na Śląsk. To oznacza, że za każdym razem na trzy dni wypadamy ze służby patrolowej w miastach aglomeracji katowickiej” – mówią mundurowi.

Na czerwcową miesięcznicę wysłano 97 policjantów z oddziałów prewencji z Katowic. Do stolicy jechali 14 furgonetkami. Na Śląsk wrócili zniesmaczeni.

“Dowódcy operacji wydali rozkaz zatrzymywania spokojnie siedzących na ulicy uczestników kontrmanifestacji zorganizowanej przez Obywateli RP. Czuliśmy się jak zomowcy w czasie stanu wojennego” – wspominają policjanci w rozmowie z Gazetą i proszą, aby nie ujawniać ich nazwisk, bo za takie wypowiedzi grożą im postępowania dyscyplinarne.

Łącznie w pół roku w pilnowaniu porządku na Krakowskim Przedmieściu udział wzięło 625 śląskich mundurowych (czerwiec – 97, sierpień – 94, wrzesień – 94, październik – 97, listopad – 146, grudzień 97, za każdym razem było to ponad 10 procent stanu śląskiej prewencji).

Do ich transportu wykorzystano 92 furgony. Tylko na paliwo komenda w Katowicach wydała ponad 42 tysiące zł. Wyżywienie i nocleg zapewniała komenda stołeczna. Koszt pracy śląskich mundurowych podczas miesięcznicy to ponad 121 tysięcy zł (godzina pracy policjanta – 24,46 zł).

Źródło: Gazeta Wyborcza