Gigantyczne koszty zmian w edukacji. Toruń bije na alarm

Na wdrożenie reformy edukacji Toruń wydał już ponad 2,1 mln zł. Jak informuje Gazeta Wyborcza większość trzeba było pokryć z miejskiej kasy, bo rząd zwraca tylko część wydatków. Toruń dostał więc zaledwie 339 tys. zł. Ale to nie koniec kosztów. Ostateczna cena jaką miasto zapłaci za oświatową rewolucję PiS-u nie jest jeszcze znana.

Wprowadzenie przez rząd PiS reformy edukacji wiąże się z obciążeniem finansowym dla samorządów. Miasta i gminy musiały dostosować szkoły do nowego modelu kształcenia: przeprowadzić remonty, wyposażyć pracownie dla siódmo- i ósmoklasistów oraz sale lekcyjne, świetlice i łazienki dla młodszych uczniów. Kolejne wydatki wiążą się z przenoszeniem nauczycieli w stan nieczynny, urlopami dla poratowania zdrowia oraz odprawami za przechodzenie na wcześniejsze emerytury.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Minister Anna Zalewska wielokrotnie zapewniała, że wdrożenie reformy nie obciąży budżetów samorządów – środki na ten cel miały znaleźć się w resorcie edukacji narodowej. Nie na wszystkie wydatki można się jednak starać o zwroty. Zwrócił na to uwagę Paweł Napolski, radny Grudziądza. Jego miasto na przystosowanie szkół wydało prawie 850 tys. zł, a ministerstwo zwróciło 220 tys. zł. Radny rozważa domaganie się wyrównania rachunków z MEN w sądzie.

Z kolei w Toruniu dostosowanie szkół do nowego systemu edukacji pochłonęło 543,5 tys. zł. Najwięcej kosztowało wyposażenie placówek, np. w meble i pomoce dydaktyczne – w sumie ponad 1,5 mln zł. Na tę kwotę złożył się m.in. zakup pracowni chemicznych, fizycznych i biologicznych w 12 szkołach podstawowych (486 tys. zł) oraz komputerów do pracowni informatycznych (447 tys. zł). Kolejne 25 tys. zł wydano na wymianę pieczątek, szyldów, przebudowę stron internetowych i zamalowanie napisów na budynkach – działania te związane były ze zmianą nazw szkół. Oświatowa rewolucja kosztowała miasto ponad 2,1 mln zł. Ministerstwo zwróciło tylko – 339 tys. zł.

“Złożyliśmy wnioski na zakup doposażenia pomieszczeń do nauki w meble, np. ławki i krzesła na kwotę 197,1 tys. zł, a otrzymaliśmy 90 tys. zł, remont sanitariatów na kwotę 189 tys. zł i tyle też dostaliśmy oraz na zakup sprzętu szkolnego i wyposażenia do dwóch świetlic na 66,7 tys. zł, a otrzymaliśmy 50 tys. zł” – powiedziała Anna Kulbicka-Tondel, rzeczniczka prezydenta Torunia.

To nie koniec kosztów reformy. Miasta i gminy rozkładają wydatki na trzy lata – przed nami jeszcze dwa lata spłaty rachunków. Jaka będzie jej ostateczna cena reformy – nie wiadomo.

Źródło: Gazeta Wyborcza