Płk Arkadiusz Mikołajczyk nie jest już dowódcą 3. Podkarpackiej Brygady Obrony Terytorialnej. Szef MON Mariusz Błaszczak zdymisjonował go po tym, jak oficer zaprosił na uroczystą przysięgę nowych żołnierzy brygady byłego ministra obrony Antoniego Macierewicza. Jak informuje Onet zaproszenia nie otrzymali przedstawiciele oficjalnego kierownictwa resortu.

Jak twierdzą źródła Onetu, Macierewicz do Mielca pojechał rządową limuzyną w asyście ochrony Żandarmerii Wojskowej. Był też przyjmowany ze wszystkimi honorami, tak jakby nadal sprawował funkcję ministra obrony. Dowódca podkarpackiej brygady WOT nie zaprosił na uroczystość urzędującego ministra Mariusza Błaszczaka.

Reklamy

Kiedy relacja z wydarzeń w Mielcu dotarła do szefa resortu obrony, jego reakcja była błyskawiczna – dowódca brygady stracił stanowisko. Wszystko odbyło się po cichu. 15 czerwca lakoniczną wzmiankę na temat pożegnania płk. Mikołajczyka z brygadą WOT zamieścił jedynie lokalny portal “Dzieje się na Podkarpaciu”. “Odwołany dowódca był nominowany na to stanowisko przez poprzedniego Ministra Obrony Narodowej Antoniego Macierewicza, jednak zmiany na stanowisku ministerialnym szybko przyniosły również zmiany na stanowiskach dowódczych w wojsku” – napisano na portalu.

Centrum Operacyjnego MON wyjaśnia, że „Minister obrony narodowej ma prawo swobodnie kształtować politykę personalną, uwzględniając m.in. aktualne wyzwania stojące przed Siłami Zbrojnymi RP”.

Jeden z pragnących zachować anonimowość generałów w rozmowie z Onetem pochwalił decyzję Błaszczaka mówiąc: “Nie może być tak, że wojskowi sami wybierają sobie ministra obrony i ignorują urzędującego. To złamanie podstawowych zasad cywilnej kontroli nad armią.” Drugi dodał: “Wygląda tak, jakby ten oficer podpisał lojalkę wobec byłego ministra, a nie składał przysięgę wojskową – dodaje inny generał. – To są pierwsze żniwa działalności kadrowej Macierewicza. WOT zassał oficerów z wojsk operacyjnych oferując im wyższe stanowiska z pominięciem normalnej ścieżki awansów. Teraz ich wdzięczność i lojalność wobec byłego szefa MON nie zna granic. Pytanie, jak daleko gotowi są posunąć się w tej lojalności.”

Z kolei gen. Waldemar Skrzypczak, były wiceminister obrony i były dowódca Wojsk Lądowych nie wierzy w to, że oficer podjął decyzję o zaproszeniu Macierewicza samodzielnie. “Znam pana pułkownika jako doskonałego żołnierza, sprawdzonego bojowo. Jeśli zaprosił byłego ministra obrony bez konsultacji ze swoim dowódcą, to popełnił błąd, za który zapłacił głową”. Zdaniem Skrzypczaka sprawa jest wynikiem atmosfery politycznej panującej obecnie w WOT. A za to “odpowiada dowódca WOT. Nie wyobrażam sobie, by któryś z moich żołnierzy poważył się na takie działania” – powiedział gen. Skrzypczak i dodał. – “To też jest dowód na skandaliczne upolitycznienie tej formacji. Takie działanie jest wyrazem nielojalności wobec ministra oraz upadku honoru i godności żołnierskiej.”

Podobnego zdania jest gen. Stanisław Koziej, były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. “To pierwsze spektakularne potwierdzenie tezy, że wojska obrony terytorialnej są zakochane w Macierewiczu, ignorując przy tym oficjalnie kierującego resortem Mariusza Błaszczaka. To też przejaw choroby kadrowej tej formacji na najwyższych jej szczeblach.”

Wojska Obrony Terytorialnej były oczkiem w głowie byłego ministra obrony Antoniego Macierewicza. Zostały utworzone 1 stycznia 2017 roku. Pierwsze brygady powstały w maju ubiegłego roku w Białymstoku, Lublinie oraz Rzeszowie.

Źródło: Onet

Poprzedni artykułPolacy chcą handlu w niedziele
Następny artykułSzef polskich służb ukrywał swoje kontakty z oficerem rosyjskiego MSW?