Minęło 37 dni od zabójstwa prezydenta Adamowicza. Władza pogrążona jest w aferach

Minęło 37 dni od zabójstwa prezydenta Adamowicza na scenie w Gdańsku. Sprawa tego ohydnego politycznego morderstwa zmieniła krajobraz w polskiej polityce. Masowe poparcie, udzielone przez Polaków najpierw w formie wpłat do ostatniej puszki Adamowicza a później w obronie Europejskiego Centrum Solidarności, pokazało PiS, że nie ma zgody na rodzaj polityki, uprawianej przez niektórych przedstawicieli tego ugrupowania. Pieniądze są najlepszym miernikiem poparcia – i zebranie kilkunastu milionów w ciągu zaledwie kilku dni wywołało w obozie władzy wściekłość.

Krok po kroku PiS zmierza w stronę sondażowej przepaści, z której nie znajdzie już wyjścia. Nie pomagają ani rządowe obietnice rozdawania kolejnych – nie swoich! – pieniędzy, ani rozpaczliwy objazd Mateusza Morawieckiego po kraju. Autobus wstydu budzi co najwyżej śmieszność i politowanie. Bo jak można wierzyć w słowa człowieka, który został przyłapany na mówieniu nieprawdy. A to przecież nie Morawiecki ma prawdziwe problemy.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Najgorsza sytuacja dotyczy lidera PiS, Jarosława Kaczyńskiego. Taśmy prawdy, ujawnione przez dziennikarzy, były prawdziwym ciosem w samo serce układu władzy. Okazało się, że Kaczyński jest zupełnie inny, niż jego starannie pielęgnowany wizerunek. Maski spadły i zamiast skromnego prezesa biednej partii widzimy twardego, zimnokrwistego dewelopera, który zarządza miliardowymi przecież interesami. Coś, o czym niedawno szeptano wśród nielicznych, dzisiaj wyszło na jaw na światło dzienne. Miliardy złotych, uwłaszczenie na majątku komunistycznym – a widać zaledwie czubek góry lodowej.

Kolejny cios spadł na niego, gdy ujawniono, iż jego wieloletni przyjaciele, współpracownicy, mają wiele rzeczy na sumieniu. Cios spadł na Adama Glapińskiego, za jego dwie “dwórki”, które zarabiają po kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie. Tego Polacy nie wybaczą. Skromność okazała się fikcją. Cios spadł na Kazimierza Kujdę, tajnego współpracownika SB jak się okazało. Cios spadł na “panią Basię”, sekretarkę komunistycznego generała z najbliższego otoczenia Jaruzelskiego. Całe najbliższe otoczenie Kaczyńskiego z nim samym włącznie, nie może się teraz podnieść. Na tle problemów Kaczyńskiego aferki i kapiszony, które próbują detonować propisowskie media, na nikim nie robią wrażenia.

Najlepszym dowodem tego upadku była pielgrzymka pokutna prezesa PiS do Zbigniewa Ziobry. Proszącym był teraz Kaczyński. O czym rozmawiano na zamkniętym spotkaniu, które miało pozostać niezauważone dla mediów. Czy ktoś nagrał to spotkanie? Tematem na pewno nie były żadne układy koalicyjne. Można tylko domniemywać, że dotyczyło taśm prawdy i ewentualnych ich konsekwencji.

Władza pogrążona jest w aferach. I jeśli chce zachować resztki szans na cokolwiek, musi myśleć o przyspieszonych wyborach. Bo zbliża się dias irae. A PiS… widzi już napis mene, tekel, fares.