Rząd nie poradził sobie z aferą Volkswagena. A może chodzi o coś innego?

W 2015 roku wybuchła afera Volkswagena. Chodzi o kilkaset tysięcy samochodów, które jeżdżą po Polsce i zatruwają powietrze z powodu ogromnej emisji bardzo szkodliwych tlenków azotu. Według badań naukowców, związki te odpowiedzialne są za przyspieszone zgony tysięcy Polaków. Co robi w tym czasie minister Andrzej Adamczyk? Nie odpowiada na pytania dziennikarzy. Po prostu struś – głowa w piasek.

Według resortu cyfryzacji, który prowadzi rejestr samochodów CEPiK, w Polsce może być nawet 300 tysięcy samochodów, które emitują te niebezpieczne związki. Chodzi o samochody Volkswagena, Audi i Skody z silnikiem diesla, które wyprodukowano w latach 2008-2015. Media informują, że spaliny z tych aut mają nawet 40 razy więcej szkodliwych dla zdrowia toksyn, niż dopuszczają normy.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Jeden z dziennikarzy zapytał Ministerstwo Infrastruktury, dlaczego w Polsce nic z tym nie zrobiono. Resort nie odpowiedział na pytania. Okazuje się również, że tak zwana akcja naprawcza, prowadzona przez Volkswagena, jest najprawdopodobniej nieskuteczna, za to powoduje problemy dla właścicieli aut.

I znowu PiS nie dał rady. A może chodzi o coś innego? Znane mądrość ludowa mówi, że tam, gdzie nie wiadomo o co chodzi, chodzi po prostu… o pieniądze.

źródło: InnPoland