Wygląda na to, że wizyta Andrzeja Dudy w USA nie wniosła zbyt wiele do sprawy stosunków polsko-amerykańskich. “Nie ma jeszcze cen, nie ma szczegółowych warunków” – mówił prezydent Duda dopytywany o szczegóły rzekomych zakupów. Skoro nie ma, to po co mówił, że coś załatwił?
Przy okazji wizyty w Nevadzie, prezydent @AndrzejDuda odpowiada na głosy krytyki, że porozumienia z Amerykanami kosztują Polskę zbyt dużo: „Nie ma jeszcze cen, nie ma szczegółowych warunków. Bardzo proszę wszystkich krzykaczy o spokój”. pic.twitter.com/172QwvF92C
— Marek Wałkuski (@Marekwalkuski) June 15, 2019
Nie po raz pierwszy w przypadku prezydenta mamy do czynienia z akcją “pompowania” medialnego. Najwyraźniej szumne deklaracje nie mają zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością i są po prostu elementem gry o władzę oraz przygotowaniem do wyborów. Warto jednak zapytać, kto stoi za tym całym medialnym szumem i kto przygotowywał wizytę w taki sposób – Andrzej Duda nie robi tego sam.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
A internauci ostro krytykują takie postępowanie przydenta:
“Nie ma cen? Tzn, że porozumienia jeszcze nie ma, albo, że Polska zapłaci każdą cenę. Janusze biznesu. Mógł już siedzieć w tej uczelni na wiosce pod Poznaniem i udawać, że zna się na prawie. Byłoby taniej.” – napisał jeden z nich.
Ktoś wkłada dużo wysiłku w to, by prezydent, który jest niesamodzielny i często nazywany długopisem, miał określony wizerunek. Jak widać czasami potrafi go błyskawicznie zepsuć.
“to gdzie ten sukces…?” – podsumował dyskusje kolejny internauta. Rzeczywiście, jakoś go nie widać…