Już wkrótce naszych dzieci nie będzie miał kto uczyć, wynika z wypowiedzi nauczycieli. Mają dość aroganckiego traktowania ich przez władzę i masowo składają wypowiedzenia lub nie podpisują nowych umów. Szkoły mają ogromne problemy z naborem, to zaczęło się już rok temu. Teraz w wielu może zabraknąć pedagogów, szczególnie z najbardziej potrzebnych przedmiotów. W Warszawie brakuje na przykład matematyków.

Problem z naborem na nauczycieli mają też uczelnie wyższe. Zainteresowanie jest minimalne – poziom zarobków powoduje, że mało kto się decyduje na wieloletnie studia bez gwarancji sensownej pracy. Z powodu kryzysu w edukacji spada też jakość nauczania.

Reklamy

“Mam wrażenie, że rządowi zależy na produkcji biernych, niewyedukowanych obywateli i dlatego nie inwestuje w edukację. Czemu tak nienawidzicie szkoły?” – pytał jeden z nauczycieli w mediach społecznościowych.

Tymczasem na ministra edukacji powołano szefa regionu PiS z Podlasia. Jest postrzegany jako partyjny ideolog i nielubiany przez część osób nawet we własnym środowisku. Jego doświadczenie zarządzania edukacją jest bliskie zeru – był po prostu nauczycielem, a to nie daje mu zbyt wielu kwalifikacji do wprowadzania sensownych zmian.

 

Poprzedni artykułPolacy przypominają premie rządu Szydło i pytają: gdzie są dowody wpłat na cele dobroczynne
Następny artykułCzłonek rządu PiS zmanipulował wypowiedź Tuska. Internauci błyskawicznie sprowadzili go na ziemię