Morderstwo „Cygana” Kosteckiego. „Proszę przekazać Mariuszowi Kamińskiemu pozdrowienia”

Tajemniczy telefon.

– Proszę przekazać Mariuszowi Kamińskiemu pozdrowienia – m.in. taką wiadomość miał przekazać dziennikarzom przez telefon Maciej M., znajomy zmarłego Dawida „Cygana” Kosteckiego z celi. M. miał dodać, że „chodzi o spotkanie w hotelu” i Mariusz Kamiński „będzie wiedział o co chodzi”.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


M. to kolejny świadek w aferze podkarpackiej. Dwa tygodnie po samobójstwie Kosteckiego, M. również miał próbować popełnić samobójstwo. Wtedy podjęto decyzję o przeniesieniu na oddział zamknięty krakowskiego szpitala psychiatrycznego.

Stamtąd M. miał skontaktować się z dziennikarzami. Poinformował, że Kostecki nie popełnił samobójstwa a jego śmierć podyktowana była dużą wiedzą na temat afery podkarpackiej.

Gdy kontakt z dziennikarzami wyszedł na jaw, M. został przeniesiony do innego zakładu karnego. Jednak M. ponownie skontaktował się z dziennikarzami i przekazał, że personel szpitalny oraz pracownicy więzienia próbują dowieść jego niepoczytalności. Relacjonował, że w swojej celi znalazł gwoździe. Podał również, że celę odłączono od prądu a sam boi się, że zostanie oskarżony o próbę przemycenia gwoździ by rzekomo zrobić sobie krzywdę.

– W zakładzie karnym w Rzeszowie wychowawca powiedział mi „lepiej, żebyś pier*** się na linę” – relacjonował M. Jak dodawał, jest także w posiadaniu informacji, obciążających prokuratura generalnego Zbigniewa Ziobrę i Patryka Jakiego.

Miał również komunikat, skierowany do szefa MSWiA.- Proszę przekazać Mariuszowi Kamińskiemu pozdrowienia. Chodzi o spotkanie w hotelu. On będzie wiedział o co chodzi – miały to być ostatnie słowa, po których Maciej M. zakończył rozmowę.

Według doniesień „Gazety Wyborczej”, bliscy M. odwiedzili go w sobotę w łódzkim zakładzie. Nie mogli jednak wynieść z więzienia kartki, zawierającej oświadczenie Macieja M. dla mediów.

Źródło: Gazeta Wyborcza / Radio Zet