Epidemia na Śląsku to wina rządu PiS. Górnicy zostali bez wsparcia

Procedury nie dla wszystkich

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Jak ujawnili dziennikarze epidemia na Śląsku, to wynik chaosu, niekompetencji oraz ignorowania procedur, które najpierw doprowadziły do wybuchu ogniska zakażeń koronawirusem w kopalniach, a później skazały górników oraz ich rodziny na tygodnie niepewności.

„To musiało się skończyć takimi zakażeniami” – uważa górnik z KWK ROW Ruch Jankowice. Gdy epidemia zamroziła prawie cały kraj, kopalniane „szole” – windy, którymi zjeżdżają górnicy pod ziemię nadal były prawie pełne. Aż do połowy kwietnia.

40 osób, jeden na drugim. 3 do 5 minut w ciasnocie, by dojechać na poziom 700 m. Transport do ściany wydobywczej też w wąskich wagonikach, na łaźniach również ścisk. Maseczki nosiła większość załogi, ale nie wszyscy, bo BHP nie karała za ich brak. Co najwyżej upominała. „Dopiero gdy wykryli u nas więcej osób z koronawirusem, to zaczęli poważniej podchodzić do dystansowania górników” – przypomina sobie rozmówca.

Źródło: oko.press