Kolega Dudy zamówił respiratory widmo. Pieniądze zapłacił, sprzętu dalej nie ma

Foto: Twitter

Respiratory nie doszły na czas

Reklamy

Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. 

Do końca czerwca firma E&K z Lublina miała dostarczyć Ministerstwu Zdrowia 1241 respiratorów. Przekazała 60, w tym tylko 10 takich, jakie pierwotnie u niej zamówiono. Ministerstwo zapewnia, że wkrótce dojedzie jeszcze 140 urządzeń, chociaż ich producent nic o tym nie wie. Nie wiadomo też, kiedy właściciel E&K zwróci do budżetu 82,6 miliona złotych.

Kontrakt z firmą E&K podpisano 14 kwietnia. Zgodnie z umową nikomu nie znana wcześniej w branży medycznej spółka miała dostarczyć do 30 czerwca do Polski 1241 respiratorów czterech różnych typów od producentów z USA, Korei Południowej oraz Chin. W zamian miała otrzymać niemal 200 milionów złotych. Natychmiast po podpisaniu umowy, otrzymała od ministerstwa zaliczkę – 35 milionów euro, czyli 154 miliony złotych. Pojawiły się jednak problemy z realizacją kontraktu.

Andrzej Izdebski, właściciel i prezes E&K, był znany wcześniej z handlu bronią. Miał współpracować m.in. z polskimi producentami uzbrojenia i amunicji. Według informacji podawanych przez Ministerstwo Zdrowia, na początku kwietnia Izdebski zgłosił się do resortu i zaproponował dostawę ogromnej ilości brakujących wtedy na rynku respiratorów. MZ, które obawiało się znacznego wzrostu liczby zachorowań na COVID-19 w Polsce, zdecydowało się na podpisanie umowy, mimo że E&K – według dokumentów rejestrowych – nie ma nic wspólnego z branżą medyczną.

Źródło: tvn24.pl