Będą pozwy dla TVP, Karnowskich i PiS. Wyborcy Konfederacji i Bosaka: 12 lipca żegnamy Dudę i jego telewizję

Nowa forma politycznej debaty

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Na “debacie” w Końskich Andrzeja Dudy oraz “Arenie prezydenckiej” Rafała Trzaskowskiego w Lesznie pojawiły się osoby, które nie były przypadkowe. W Lesznie pytania w imieniu tygodnika “Najwyższy Czas!” zadawał pracownik warszawskiego ratusza. Z kolei w Końskich wśród mieszkańców zadających pytania Andrzejowi Dudzie była radna PiS oraz działacz Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry.

W imieniu “Najwyższego Czasu!” pytania zadawał Grzegorz Jakubowski. Jak wytropili internauci, dziennikarz pracuje w Urzędzie Dzielnicy Żoliborz w Biurze Administracji i Spraw Obywatelskich. Tomasz Sommer, redaktor naczelny “Najwyższego Czasu!” potwierdził, że dziennikarz reprezentował redakcję tygodnika na “Arenie prezydenckiej” w Lesznie.

Grzegorz Jakubowski zadał kandydatowi Koalicji Obywatelskiej dwa pytania. Pierwsze dotyczyło zniesienia prawnej ochrony prezydenta i likwidacji art. 212 Kodeksu karnego, który pozwala na skazanie dziennikarza na karę więzienia za zniesławienie. Drugie pytanie było o to, czy Rafał Trzaskowski jako prezydent doprowadzi do audytu w TVP i ujawnienia zarobków kierownictwa oraz firm PR działających na zlecenie telewizji publicznej.

Grzegorz Jakubowski potwierdził, że faktycznie pracuje w urzędzie, ale na zastępstwo. Jak wyjaśnia, podjął tę pracę, aby dorobić do zarobków dziennikarza. – W przeciwieństwie do pracowników spółek rządowych, rządowych mediów czy mediów utrzymywanych z rządowych reklam, nie mam pensji rzędu 25-30 tys. złotych, dlatego krytykowanie mnie za podejmowanie prac dodatkowych lub na zastępstwo pokazuje oderwanie od rzeczywistości otoczenia Andrzeja Dudy. Od rzeczywistości, w której żyje kilkanaście milionów Polaków. Zwolennicy i politycy PiS zaczęli szerzyć fake newsy, iż dziennikarze zostali na debatę „zwiezieni z Warszawy”. To brednie, wszyscy przyjechali na własną rękę, np. ja pociągiem – mówi nam Jakubowski.

Źródło: wirtualnemedia.pl