Samolot Dudy lata jak chce. Startuje nawet wtedy, gdy jest zamknięta wieża kontroli lotów na lotnisku

Fot. YT
Fot. YT

Do bulwersującej sytuacji z udziałem prezydenta Dudy doszło na lotnisku w Babimoście k. Zielonej Góry.

Samolot w barwach LOTu, wyczarterowany przez Kancelarię Prezydenta wystartował z tego lotniska już po jego formalnym zamknięciu. Maszyna według planu miała wystartować o 21.15, jednak na czas nie dojechała kolumna prezydencka. O 22 zakończył pracę kontroler i formalnie port lotniczy został zamknięty.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Mimo to w skutek nalegać pasażerów, ostatecznie zezwolono maszynie na start.

– Nie pamiętam w przeszłości sytuacji, by ktokolwiek mógł wywierać na kapitana presję, bo ponosi on pełną odpowiedzialność. Pozwolił sobie na naciski ze strony pasażerów, co kompromituje tego kapitana – oceniał na łamach „Gazety Wyborczej” całe zajście ekspert lotniczy Jacek Krawczyk.

– Sytuacja była prosta – wieża kończy pracę o pełnej godzinie. Choć można wcześniej próbować wydłużyć czas pracy, to nie jest to łatwe. Rygory czasu pracy kontrolerów są bowiem wyśrubowane. Nie może być przyzwolenia na takie sytuacje, bo to powoduje katastrofy. Tu doszło do nagięcia przepisów i wykonywania manewrów tylko ze względu na ważnych pasażerów, nie żadne sytuacje awaryjne – mówi ekspert.

– Kontroler próbuje pomagać już po pracy. Mówi „mnie tu nie ma, ale jestem”. Za coś takiego traci się pracę, bo bezpieczeństwo jest najważniejsze – dodaje Krawczyk.