Kaczyński chce połączyć ministerstwa. Nawet jego ministrowie w to wątpią

Szumne zapowiedzi skończą się jak zwykle

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Połączenie ministerstw edukacji oraz szkolnictwa wyższego, klimatu i środowiska, rozwoju i polityki regionalnej. Do tego likwidacja Ministerstwa Cyfryzacji, Ministerstwa Gospodarki Morskiej oraz Ministerstwa Sportu. Taki jest plan maksimum planowanej na koniec września rekonstrukcji rządu. Czy to plan realny? Wątpią w to sami ministrowie.

Szumnie zapowiadana rekonstrukcja rządu napotyka na duże trudności. Kłopotem jest polityka. Prezes PiS chce zmniejszyć liczbę ministerstw i zredukować gigantyczną liczbę wiceministrów, których jest dziś około 100. Na to zgodzić się jednak muszą koalicjanci. A oni nie chcą słyszeć o tym, że ich ludzie stracą ministerialne posady. Jeśli Gowin i Ziobro nie ustąpią, to PiS ani myśli zmniejszać rządu kosztem własnych ministrów, zapowiedzi wielkiej rekonstrukcji mogą się więc skończyć skromnie: na likwidacji ministerstw Cyfryzacji oraz Sportu, kilku zmianach personalnych w rządzie oraz pozbyciu się części wiceministrów.

Szef Klubu Parlamentarnego PiS Ryszard Terlecki zapowiedział publicznie, że Ziobro i Gowin stracą po rekonstrukcji po jednym stanowisku ministerialnym. W tej chwili Solidarna Polska poza teką ministra sprawiedliwości dla Ziobry ma także ministra środowiska Michała Wosia. Z kolei Porozumienie ma stanowisko wicepremiera i ministra rozwoju dla Jadwigi Emilewicz oraz opuszczoną niedawno przez Gowina posadę ministra nauki, którą zajmuje w tej chwili Wojciech Murdzek, wcześniej jego zastępca.

– Ziobro i Gowin w żaden sposób nie chcą się zgodzić na oddanie po jednym resorcie. Uważają, że taka rekonstrukcja doprowadziłaby do ich marginalizacji w rządzie i koalicji. Chcą zachować po dwa ministerstwa. Sprawę stawiają na ostrzu noża – opowiada nasz rozmówca z rządu.

Źródło: onet.pl