Zmarł po interwencji policji. Prokuratura Ziobry umarza śledztwo

Miał ślady pałki i duszenia

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Tomasz Wróblewski wezwał policjantów na pomoc. Zmarł wkrótce po ich przybyciu. Z akt śledztwa wynika, że prawdopodobnie bili go i dusili oraz nie wezwali na czas pogotowia. Prokuratura uznała, że nie naruszyli prawa.

Rok temu, w nocy z 13 na 14 sierpnia, Tomasz Wróblewski zadzwonił na numer 112 i wezwał policję. Zgłosił, że ktoś chce okraść jego samochód i że jest pod wpływem narkotyków. Dzwonił z pokoju w hotelu w Ełku. Wynajął go na jedną noc razem z Kingą, dziewczyną, którą krótko wcześniej poznał na portalu randkowym.

Brutalna interwencja policji

Gdy policjanci przybyli na miejsce, nie chciał ich wpuścić, myśląc, że są złodziejami, którzy współpracują z Kingą. Funkcjonariusze wyważyli więc drzwi, razili go gazem pieprzowym, obalili i skuli. Dziewczynę wyprosili z pokoju. Po kilku minutach wyprowadzili Tomasza na zewnątrz, a gdy próbował się wyrwać, znów przygwoździli do ziemi.

Dopiero policjanci z drugiego patrolu zauważyli, że mężczyzna nie oddycha i wezwali pogotowie. Lekarz stwierdził zgon jeszcze tej samej nocy.

Szczegóły tych wydarzeń OKO.press opisało we wrześniu minionego roku. Od rodziny Tomasza dostali 39 zdjęć zrobionych mu w domu pogrzebowym, na których widać było liczne obrażenia na jego głowie i dłoniach. Dziennikarze rozmawiali też z Kingą, która – podobnie jak jego rodzina – jest przekonana, że policjanci bili mężczyznę i doprowadzili do jego śmierci.

Prokuratura miała za zadanie sprawdzić, czy funkcjonariusze przyczynili się do śmierci Tomasza, czy przekroczyli uprawnienia, nadużywając przemocy oraz czy nie dopełnili obowiązków, zbyt późno wzywając pogotowie. W każdym punkcie śledczy przychylili się do wersji policjantów.

Z akt, do których dotarliśmy, wynika, że Prokuratura Rejonowa w Łomży część istotnych dowodów zignorowała, innych nie dopuściła. 30 czerwca umorzyła śledztwo w sprawie śmierci Wróblewskiego.

Przypomnijmy, że działania policji nadzoruje ułaskawiony przez Andrzeja Dudę minister Mariusz Kamiński, skazany na 3 lata BEZWZGLĘDNEGO więzienia oraz 10-letni zakaz zajmowania stanowisk publicznych za nadużycie prawa.

W latach 80. Kamiński obciążył kolegę przed funkcjonariuszami bezpieki PRL-u.

Źródło: oko.press