Dziennikarz ujawnił oszustwo wyborcze w bastionie PiS. Grozi mu więzienie

Źródło: YouTube KPRM

PiS idzie po media.

Dziennikarz Jacek Tomczyk ujawnił, że w bastionie PiS na Mazowszu – Mogielnicy w trakcie wyborów prezydenckich można było oddawać dwa głosy. W twierdzy PiS (w 2019 roku partia dostała tam 62,04 proc. głosów) urzędnicy nie wykreślali osób, które dopisały się do innych list wyborczych.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Aby to udowodnić Tomczyk zagłosował w Warszawie, następnie przyjechał do swojego rodzinnego miasta, a tam dostał kolejną kartę do głosowania. To nie koniec – największym zaskoczeniem było zachowanie komisji na zgłoszoną nieprawidłowość.

– Członkowie komisji sugerowali, abym mimo wszystko wrzucił do urny nieważny głos. Tego jednak nie uczyniłem, argumentując, że w ten sposób zwiększyłbym sztucznie frekwencję, a także de facto uczestniczył w sfałszowaniu wyborów – powiedział dziennikarz.

https://www.facebook.com/jacek.tomczyk/posts/10221236644158501

Teraz za Tomczyka zabrała się policja. Podwładni Macieja Wąsika ścigają dziennikarza za… zakłócanie porządku publicznego.

– Bardzo ciekawe uzasadnienie. Według wezwania na przesłuchanie, miałem zakłócić porządek publiczny ujawniając nieprawidłowości podczas głosowania w 2 turze wyborów prezydenckich. Przypominam – OKW 2 w Mogielnicy 12 lipca nieprawidłowo wydała mi kartę do głosowania. Była to druga karta, jaką w tym dniu otrzymałem – wcześniej głosowałem na Bielanach – powiedział dziennikarz.

Źródło: DGP / Facebook Jacek Tomczyk