Szefowa Kancelarii położyła łapę na kasie
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Szefowa Kancelarii Sejmu ma pod kontrolą część pieniędzy, które są przeznaczone dla pracowników Sejmu. Chodzi dokładnie wypłacanie tzw. dodatków dla pracowników Sejmu.
Dodatki, to ekwiwalent w wysokości 25 proc. wynagrodzenia. Jest on przyznawany od czasów sprzed akcesji do UE np. za nadgodziny. Teraz kontrolę na częścią z tych pieniędzy przejęła kontrolę szefowa Kancelarii Sejmu. “Wykorzystując stan pandemii, PiS podjął atak wymierzony w pracowników Kancelarii Sejmu” – mówi jeden z urzędników.
Dodajmy, że o tym, jaki kto konkretnie dostanie dodatek w danym miesiącu, przez lata decydowali dyrektorzy biur. Na początku pandemii miało to ulec zmianie. “Na początku pandemii uznała (Kancelaria Sejmu), że o dodatki wnioskować trzeba do niej, z uzasadnieniem, i to tylko w szczególnych przypadkach. W efekcie niektórzy dyrektorzy przestali występować o jakiekolwiek dodatki” – mówi jeden z pracowników Kancelarii.
– Sytuacja materialna urzędnika Kancelarii Sejmu została uzależniona od dobrej woli sympatyków obecnej władzy – komentuje inny pracownik.
Urzędnicy w Kancelarii Sejmu mogą się pochwalić bardzo dobrymi zarobkami. Ich średnia pensja wynosi prawie 10 200 zł.
Źródło: innpoland.pl, Rzeczpospolita