Nadchodzą zwolnienia w budżetówce. Kiedy PiS zacznie od siebie?

Redukcja etatów nie obejmie Pisowców

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


10 proc. kadry mniej – tak szerokie mają być zwolnienia w administracji publicznej. Takie wstępne sygnały o planowanej redukcji etatów dotarły do niektórych ministerstw. Analizy cały czas trwają, a związki zawodowe już się szykują do boju o pracowników.

To jedna z “koronawirusowych obietnic” rządu i premiera Morawieckiego. Skoro Polakom wiedzie się gorzej, to i administracja publiczna powinna się odchudzić.

Analizy sytuacji kadrowej w poszczególnych resortach i urzędach wciąż trwają. Wstępne plany mówiły o redukcji 20 proc. zatrudnienia. Jednak do niektórych ministerstw trafiły sygnały, że powinny analizować, czy są w stanie zmniejszyć zatrudnienie o około 10 proc. Taką propozycję redukcji zatrudnienia usłyszeliśmy w trzech resortach.

Związki zawodowe już się szykują do boju o zwalnianych. – Nie podoba nam się to, co zapowiada rząd – mówi money.pl Marek Lewandowski, rzecznik NSZZ “Solidarność”. Tymczasem… boju może nie być. Niektóre instytucje już się zastanawiają, jak wykazać redukcję etatów i jednocześnie nikogo nie zwolnić.

Źródło: money.pl