Media i służby.

Piotr Konieczny, właściciel portalu niebezpiecznik.pl przedstawia się jako najlepszy polski specjalista od cyberbezpieczeństwa. Człowiek, który pomaga zarówno firmom, jak i osobom prywatnym w zabezpieczeniu ich danych. Uczy, jak obronić się przed atakiem hakerskim.
Chwaląc się dyplomem zagranicznego uniwersytetu Konieczny, pomija bardzo istotny fakt dla oceny jego zawodowych kompetencji, czyli współpracy z polskimi służbami – Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Agencją Wywiadu – ustalił portal sluzbyspecjalne.com.

Reklamy

Musi to dziwić i niepokoić. W końcu powszechną praktyką jest, że zlecenia dla instytucji państwowych eksperci od bezpieczeństwa przedstawiają jako swój atut, a nie starannie je ukrywają.

Tymczasem udało nam się potwierdzić informacje, iż w 2005 r. Konieczny został Osobowym Źródłem Informacji dla Agencji Wywiadu. A od 2010 r. współpracował z kilkoma delegaturami Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Uzyskaliśmy wreszcie informacje, że za swoje usługi dla polskich służb Konieczny nie pobierał wynagrodzenia finansowego. Powstaje zatem zasadne pytanie, co otrzymywał w zamian?

Przyjrzyjmy się sposobowi działania portalu niebezpiecznik.pl. Polega on na nakręcaniu strachu u starannie wyselekcjonowanego odbiorcy. Jego czytelnikami są firmowe działy księgowości i sekretariaty.

Wykorzystywany jest przy tym prosty mechanizm psychologiczny – stworzenie poczucia zagrożenia u ludzi, którzy nie posiadają wiedzy o technologii, a jedynie przeszkolenie do obsługi oprogramowania lub sprzętu. Co najistotniejsze: ci z pozoru szeregowi pracownicy mają bezpośredni dostęp do osób podejmujących decyzje finansowe w przedsiębiorstwie.

Publikowane przez portal informacje pochodzą z donosów. Merytorycznie nie wnoszą nic, oprócz zamieszania i promowania się, a przy okazji straszenia ludzi. Dlatego ich merytoryczna ocena także nie ma sensu. Paradoksalnie trudno wyłapać u nich słabe punkty, bo po prostu nie mają mocnych.

Dla dużych korporacji takich jak Microsoft, IBM – portal niebezpiecznik.pl jest niewidoczny, Można go porównać do pływających między rekinami małych rybek z gatunku amphiprion (znanych w Polsce pod nazwą błazenek, a spopularyzowanych przez animowany film pt.: „Gdzie jest Nemo?”).

Jednak kiedy pojawi się jakaś afera spowodowana błędem lub usterką u tychże, to niebezpiecznik.pl wchodzi w rolę sygnalisty. Portal po prostu „żywi się” awariami.

Takie sytuacje są wykorzystywane, aby wypromować liczne specyficzne szkolenia dla sekretarek i księgowych. Mają one wzmocnić bezpieczeństwo firmy, bo przecież „najsłabszym ogniwem w obszarze bezpieczeństwa jest człowiek”.

W cyberbezpieczeństwie jest to równie odkrywcza teza, jak przysłowiowe ujawnienie konstrukcji cepa.

W dziedzinie, którą zajmuje się Konieczny, jednym z największych zagrożeń są techniczne możliwości służb specjalnych. Te zaś nie są zainteresowane, aby Polacy mogli się bronić przed inwigilacją, wykorzystującą używane przez nich programy i sprzęt elektroniczny. Pytanie czy pozwalałby swojemu współpracownikowi prowadzić działalność zagrażającą ich dostępowi do danych?

Skoro praca dla polskich służb specjalnych nie jest powodem do dumy dla Piotra Koniecznego, nie pobiera też za nią wynagrodzenia, to trzeba powtórzyć pytanie, czym rewanżują się służby?
Warto też zastanowić się, skąd pochodzą informacje o wyciekach danych publikowanych przez niebezpiecznik.pl, czy też skutecznych atakach hakerskich?

Piotr Konieczny nie odpowiedział na nasze pytania wysłane po raz pierwszy 29 października. Mimo wielokrotnych prośb.

Jan Piński

źródło: sluzbyspecjalne.com

Poprzedni artykułUpadek naczelnika. Obraźliwe słowa padają z jego ust coraz częściej
Następny artykułTylko u nas: układ władzy uruchomił trolle w sieci, bronią pałowania kobiet!